Muzeum Cesarza Fryderyka
A. Kronika
1. Otwarcie
Poprzez godną uroczystość, [zorganizowaną] w hallu nowego budynku i po ukończeniu prac wykończeniowych, 5. X. 1904 r. Muzeum Cesarza Fryderyka zostało otwarte. Jego Ekscelencja pan nadprezydent von Waldow powitał uroczyste zebranie; dołączył do niego zastępca Królewskiego Ministra Robót Publicznych, pan ministerialny dyrektor Hinckeldeyn – budowniczy muzeum. Znalazła się tu również czołówka urzędników państwowych, prowincjalnych i miejskich, przybyło też około 600 zaproszonych gości z miasta i prowincji, a on [von Waldow] wygłosił następujące przemówienie:
„ZGODNIE Z WOLĄ JEGO MAJESTATU NAJŁASKAWSZEGO CESARZA I KRÓLA, ZA ZGODĄ LANDTAGU, W ROKU 1899 RZĄD PAŃSTWOWY PRZEKAZAŁ DO DYSPOZYCJI ŚRODKI ODPOWIADAJĄCE DŁUGO SKRYWANYM ŻYCZENIOM POZNANIAKÓW, BY PRZYGOTOWAĆ GODNE MIEJSCE DLA MUZEUM PROWINCJALNEGO I URZĄDZIĆ JE Z BOGATĄ POMOCĄ PAŃSTWOWĄ. W tym miejscu przewijała się ta sama myśl przewodnia, która skutecznie działała w czasie powoływania szeregu innych WYBITNYCH MIEJSC KSZTAŁCENIA w naszej prowincji. WSPÓLNYM CELEM OWYCH PRZEDSIĘWZIĘĆ BYŁO PRZYBLIŻENIE MIESZKAŃCOM NASZEJ PROWINCJI DOTYCHCZAS BRAKUJĄCYCH INSTYTUCJI PROWINCJONALNYCH, WYWIERAJĄCYCH USZLACHETNIAJĄCY WPŁYW NA KSZTAŁCENIE SZTUKI I NAUKI. W SZCZEGÓLNOŚCI STOLICA PROWINCJI POWINNA STWORZYĆ OŚRODEK SZLACHETNEGO NIEMIECKIEGO ŻYCIA DUCHOWEGO, BY JEGO OWOCNY STRUMIEŃ ROZLAŁ SIĘ W KRAJU WSCHODNIOMARCHIJSKIM.
Tak więc mogliśmy, w krótko następującym po sobie czasie, utworzyć Królewski Instytut Higieny, Bibliotekę Cesarza Wilhelma i Akademię Królewską. DZISIEJSZY DZIEŃ PRZYNOSI NAM OTWARCIE MUZEUM CESARZA FRYDERYKA, KTÓRE PRZEZ SWOJE DZIAŁY SZTUKI, RZEMIOSŁA ARTYSTYCZNEGO I HISTORII KULTURY ORAZ NAUK PRZYRODNICZYCH ZOSTAŁO PRZEZNACZONE NA SŁUŻBĘ NAJSZERSZYCH KRĘGÓW NASZEJ LUDNOŚCI
JEST TO DAR O WYSOCE IDEOWYM ZNACZENIU, KTÓRY PAŃSTWO PRUSKIE RAZEM Z MUZEUM CESARZA FRYDERYKA POŚWIĘCA PROWINCJI POZNAŃSKIEJ. W PEŁNYM ZROZUMIENIU TEGO ZNACZENIA ZWIĄZEK PROWINCJALNY, POPRZEZ WSPÓŁUDZIAŁ JEGO PRZEDSTAWICIELI, PRZEJĄŁ CELE TEGO DZIEŁA KULTURY I UZNAŁ ZA WŁASNOŚĆ MIASTA POZNANIA. Tak samo jego wolą jest odpowiednie utrzymanie i pielęgnowanie daru..
MUZEUM, KTÓRE NOSI DROGIE IMIĘ WSZECHSTRONNIE KOCHANEGO I ZBYT SZYBKO ZMARŁEGO CESARZA FRYDERYKA, PRAGNIE BYĆ ZAWSZE GODNYM TEGO ZASZCZYTU, ABY DUCH DROGIEGO CESARZA Z DOMU HOHENZOLERNÓW WIELKIM, SZLACHETNYM SERCEM I PO WSZE CZASY MÓGŁ PROWADZIĆ MIESZKAŃCÓW NASZEJ PROWINCJI DO MIEJSCA PEŁNEGO PIETYZMU, W KTÓRYM BĘDĄ MOGLI ODNAWIAĆ NIEMIECKIE WYKSZTAŁCENIE I DUCHA
Ale Bóg, Wszechmocny Stworzyciel, który sercom ludzkim dał dar odczuwania i badania wiecznego piękna Jego dzieł, sprawi, by z tego miejsca mogło rozkwitać bogate błogosławieństwo dla naszej ojczystej prowincji”.
wygłosił następującą mowę poświęcającą (chrzcielną):
Wielce poważane Zgromadzenie !
DĄŻNOŚĆ (DRANG) DO WYKSZTAŁCENIA HISTORYCZNIE UKAZUJE SIĘ JAKO JEDNO Z TYCH BARDZIEJ ELEGANCKICH POPĘDÓW USKRZYDLAJĄCYCH WZNOSZENIE SIĘ NARODU. Im bardziej pogłębia się dążność do światła prawdy, ideału piękna i szlachetności, tym większe będzie też dążenie do posiadania licznych i nowych jakościowo miejsc wykształcenia.
19. wiek stworzył w „Muzeum” nowe formy, które obok uniwersytetów, akademii i innych wyższych zakładów kształcenia wywarły bezpośredni wpływ na wychowanie najszerszych warstw. Stopniowemu dalszemu rozwojowi przyświeca coraz jaśniej i pewniej jeden cel: by służyć żywym potęgom ducha.
W dawnych czasach zbiory były podzielone, a skarby ukryte w kamerach sztuki i kamerach z rarytasami; które to zbiory trzymano w ukryciu i nosiły one indywidualne piętno ich zbieraczy. Dopiero pomysł, by owe przedmioty zebrać w muzeach, uporządkować naukowo i pod kątem historii sztuki, a także by w salach, które je przechowywały, umożliwić ich oglądanie i połączyć to z zamiarem wychowania praktycznego, okazał się przełomem. W państwie pruskim projekt muzeum publicznego powstał i dojrzał w latach najcięższego nieszczęścia i równocześnie odważnego wzlotu – w latach 1805 – 1815. Znalazł on swoją pierwszą realizację w 1830 r., w otwartym Berlińskim Muzeum zawierającym zabytki, które w 1/3 część ufundowało Munifizens Dworu Królewskiego.
BYŁO ZASŁUGĄ KRÓLÓW PRUSKICH, ŻE STAWIALI MUZEUM CELE I ZADANIA, BY NIE SKOSTNIAŁY, A RACZEJ Z POKOLENIA NA POKOLENIE WSPIERAŁY SWÓJ ROZWÓJ W LICZBIE I GATUNKACH, POPRZEZ CIĄGLE ROZSZERZAJĄCE UŻYTKOWANIE
Najskromniejsze początki, najczęściej z pożyczonymi zbiorami, miała prowincja poznańska, która tworzyła Muzeum Ojczyźniane od 10 lat. PRZY ŻWAWYM I SILNYM UDZIALE PAŃSTWA STWORZYŁA ona piękną i godną nową budowlę, by służyła celom muzealnym. Budowla monumentalna, o przytulnej architekturze, rozczłonkowana według rodzajów zbiorów, urządzona z państwowych środków, została własnością prowincji. PRZEKAZANO I WYKOŃCZONO JĄ NA ROK PRZED TERMINEM. Była to jednak dopiero warstwa zewnętrzna, szerokoprzestrzenna, ale w pustych ramach, której trzeba było nadać treść i zadania kształcące, rzeczywiście nadające się do spełnienia.
By z budowli stworzyć muzeum, potrzeba było czasu po przejęciu budynku, TROSKLIWEJ POMOCY PAŃSTWOWEJ, PRZEKAZANIA GALERII OBRAZÓW HR. RACZYŃSKIEGO. POTRZEBA BYŁO RÓWNIEŻ DARÓW OD ZACHWYCONYCH OFIARODAWCÓW O GORĄCYM SERCU, ŻYCZLIWYCH DLA TAK PODNIOSŁEGO CELU i przejęcia tego, co starannie i tak długim wysiłkiem zebrano z rąk znawców. Dzięki temu przyczyniono się do tego, by na miarę możliwości umożliwić uzupełnienie [zbiorów], tak aby każdy Dział stanowił niezbędny punkt zaczepienia dla studiów i zrozumienia, także dla widzów i uczących się sztuki i rzemiosła artystycznego, historii kultury i nauk przyrodniczych.
„KTO OTRZYMUJE PRAWA, TEN PRZEJMUJE OBOWIĄZKI”- oto zdanie, którego znaczenia Zarząd Prowincji jest świadom w czasie inauguracji wraz z dzisiejszą uroczystością przyszłości muzeum. WYSOKIE, UROCZYSTE, POWAŻNIE UTRZYMANE POMIESZCZENIA TEGO BUDYNKU MAJĄ BYĆ MIEJSCEM PRACY UMYSŁOWEJ, MAJĄ ONE BYĆ ODWIEDZANE Z RADOŚCIĄ, ALE NIE DLA RADOŚCI. Jak w każdym żywym organizmie nieodzowną rzeczą jest tworzenie sił, które warunkują pracę i dalszy rozwój, tak i tu, w sposób planowy i przemyślany, wszystko ma się połączyć po to, by te obecne skarby sztuki, rzemiosła artystycznego, prahistorii i nauk przyrodniczych mogły oddziaływać na ducha i umysł.
DO CZERPANIA Z TEGO ZDROJU ZAPROSZONY JEST KAŻDY; NATURA TEŻ SYPIE SWE KWIATY, BY KAŻDEGO UCIESZYĆ. SŁUSZNIE ŻĄDA SZTUKA OD ZWIEDZAJĄCEGO WYKSZTAŁCENIA I ZROZUMIENIA, ALE SZEROKIE WARSTWY NASZEGO NARODU SĄ ŻYZNĄ GLEBĄ DLA KIEŁKOWANIA WZRASTAJĄCYCH SIŁ I UZDOLNIONYCH TALENTÓW. POZOSTAJE SPRAWĄ KIEROWNICTWA NAUKOWEGO I WSKAZÓWEK, BY NAPŁYWOWI MASY NARODU WSKAZAĆ DROGĘ, KTÓRA POZWOLI PRZYNIEŚĆ REZULTAT, UŻYTEK, I PRZYJEMNOŚĆ.
Aby móc przebywać dla studiowania, sala wykładowa i biblioteka wymagają małego drukowanego przewodnika, który spełni rolę drogowskazu poprzez zbiory. Mistrzowskie dzieła artystyczne wymagają, by mówić językiem pełnym siły i zrozumiałym dla każdego. Dla dzieł sztuki pełnych wrażeń katalog, w którym podane są objaśnienia, może ograniczyć się do niezbędniego skrótu. W ODCZUCIU ARTYZMU WYSTARCZY MILCZENIE, JAK MISTRZ CEREMONII, KTÓRY W SALI AUDIENCYJNEJ WYCOFUJE SIĘ TYŁEM PEŁEN RESPEKTU, KIEDY MAJESTAT SZTUKI SPROWOKUJE ZWIEDZAJĄCEGO DO MÓWIENIA.
POZWÓLCIE MI PAŃSTWO ZBADAĆ, POD JAKIM ZNAKIEM MUZEUM POWINNO STALE STAĆ I DZIAŁAĆ. GDY W R. 1871 ŚWIĘTEJ PAMIĘCI CESARZ WILHELM WIELKI POWOŁAŁ MAJESTAT SWOJEGO JAŚNIE OŚWIECONEGO SYNA JAKO PROTEKTORA MUZEÓW KRÓLEWSKICH, DLA PRUSKICH ZBIORÓW ARTYSTYCZNYCH ROZPOCZĄŁ SIĘ NOWY OKRES ROZWOJU. WSZYSTKO, CO WYSOKI PROTEKTOR Z CAŁĄ WAGĄ SWEGO WPŁYWU ROBIŁ W TEJ DZIEDZINIE, BYŁO SPOWODOWANE ŻYCZENIEM, BY UMOŻLIWIĆ SZEROKIM KRĘGOM NARODU ROZWÓJ, DOSTĘP I NAUKĘ, POPRZEZ SKUTECZNE DZIAŁANIE TYCH INSTYTUCJI. JEGO STARANNOŚCI I INSPIRACJI ZAWDZIĘCZAŁY MOŻLIWOŚĆ PONOWNEGO ODZYSKANIA NAJSZLACHETNIEJSZYCH SKARBÓW SZTUKI TAKIE PRZEDSIĘWZIĘCIA, JAK WYKOPALISKA W PERGAMONIE I OLIMPII; ON TO SPOWODOWAŁ, KROK PO KROKU, ROZSZERZENIE I PRZEKSZTAŁCENIE ZBIORÓW MUZEALNYCH TAK, ABY ZEBRAĆ TO CO NAJCZYSTSZE I NAJPIĘKNIEJSZE MINIONYCH EPOK I PRZYBLIŻYĆ ŻYWEMU ZROZUMIENIU OBECNYM CZASOM.
OBOK TEGO ROZPOWSZECHNIŁ SWOJE ŻYWE ZAINTERESOWANIE I ZWRÓCIŁ SWÓJ PRZEWIDUJĄCY WZROK NA NIEMIECKIE RZEMIOSŁO ARTYSTYCZNE W PRZEKONANIU, ŻE WE WSZYSTKICH CZASACH RZEMIOSŁO TWORZYŁO PODSTAWĘ SZTUKI, A POD USZLACHETNIAJĄCYM WPŁYWEM TEJ OSTATNIEJ MOGŁO WSPIĄĆ SIĘ NA WYŻYNY. BADANIE PODSTAW I RÓŻNYCH POSTACI LUDZKICH FORM KULTURY WE WSZYSTKICH KRAJACH ZNALAZŁ U NIEGO PILNĄ I WYROZUMIAŁĄ PODPORĘ. POPRZEZ STWORZENIE MUZEUM RZEMIOSŁ ARTYSTYCZNYCH I MUZEUM BADAŃ LUDÓW, W CZASIE TYCH LAT POMIĘDZY CHWAŁĄ WOJENNĄ I CHWAŁĄ BITEW NACZELNEGO WODZA, DO KTÓRYCH HEROICZNEGO ZNOSZENIA MĘCZENNIK [TEN] ZOSTAŁ PRZEZNACZONY, DZIAŁANIE CESARZA FRYDERYKA BYŁO TWORZENIEM POMNIKA WSPANIAŁEGO I NIEZAPOMNIANEGO.
ŁASKA JEGO MAJESTATU CESARZA I KRÓLA WYDAŁA NAJWYŻSZE ZARZĄDZENIE, I 3 LISTOPADA 1902 UZYSKANO UPROSZONE PRZEZ PROWINCJĘ ZEZWOLENIE NA UŻYWANIE NAZWY MUZEUM CESARZA FRYDERYKA. PROWINCJA JEST ŚWIADOMA, ŻE WRAZ ZE SPEŁNIENIEM JEJ ŻYCZENIA PRZYJĘŁA UPOWAŻNIENIE, BY STOJĄCE PRZED NASZYM DUCHOWYM OKIEM SKUTECZNE DZIAŁANIA CESARZA FRYDERYKA, OSAMOTNIONE W ŚWIATŁYM SPEŁNIANIU, W LATACH POKOJU GŁOSIĆ NASTĘPNYM POKOLENIOM.
JEGO WOLNY, MĘSKI I PRAWDZIWY DUCH HOHENZOLERNÓW ŻĄDAŁ, BY UZBROJENIU BRONIĄ TOWARZYSZYŁO ZBROJENIE DUCHA; ON UPOMINAŁ W PRAWDZIE I W SILNEJ DYSCYPLINIE DUCHA, BY WSZYSTKO CO WIELKIE I PIĘKNE W SFERZE DUCHOWEJ, Z CAŁEJ DUSZY ŻYCZLIWIE ZACHOWAĆ.
MUZEUM, TAKIE JAK NASZE, MA DO SPEŁNIENIA ZADANIE SPOŁECZNE; NIGDY NIE MOŻE ZAPOMNIEĆ PRZY ZABYTKACH O ŻYWEJ TERAŹNIEJSZOŚCI.
NIE MOŻNA WIĘC DOPUŚCIĆ, BY DUCH NIESTRUDZONEGO TRUDU I PILNEGO DĄŻENIA ZOSTAŁ SPARALIŻOWANY, TAK ABY [MUZEUM] MOGŁO WSZYSTKIM COŚ OFEROWAĆ, DLA WIELU BYĆ PUNKTEM WYJŚCIOWYM BADANIA WIEDZY, HISTORII I SZTUKI, ROZBUDZAŁO WRAŻLIWOŚĆ NA PIĘKNO WZNIOSŁEJ TWÓRCZOŚCI MINIONYCH EPOK SZTUKI, I PO WSZYSTKIE CZASY TWORZYŁO POMNIK DLA CESARZA FRYDERYKA, LEPSZY NIŻ Z KAMIENIA I SPIŻU, POMNIK O TREŚCI DUCHOWEJ!
TCHNIENIE TEGO DUCHA, PRZENIKAJĄCE NAS W SŁOWACH GODNYCH PRZEMYŚLENIA, [SŁOWACH] KTÓRE NA OTWARCIU WYSTAWY JUBILEUSZOWEJ W ROKU 1886 CESARZ FRYDERYK SWE POJĘCIE NAJWYŻSZEGO CELU ARTYSTYCZNEGO UBRAŁ [W FORMĘ] UPOMNIENIA:
….. TEGO STRZEC BY NASZA SZTUKA NIE SPRZENIEWIERZYŁA SIĘ PRZEZNACZENIU, BY LUDZKOŚCI, [TEJ URODZONEJ] WYSOKO I NISKO, BIEDNEJ I BOGATEJ, STWORZYĆ ŹRÓDŁO OWEGO DUCHA I WYTCHNIENIA, KTÓRE DO BOSKOŚCI KU GÓRZE DOPROWADZI. DOPIERO WÓWCZAS BĘDZIE MOGŁA ONA PEŁNIĆ TEŻ INNĄ ROLĘ, JAKA ZOSTAŁA JEJ POSTAWIONA, ABY POMIMO WSZYSTKICH WIELORAKICH JEJ FORM WYPOWIEDZI, POŁĄCZYĆ NARODY I LUDZI W SŁUŻBIE IDEAŁÓW.
TAKIE SĄ WIELKODUSZNE ZASADY I SPOSÓB MYŚLENIA JEGO MAJESTATU CESARZA I KRÓLA, KTÓRY PRZEDSTAWICIELOM SWEJ POLITYKI PRZYKAZAŁ: „NIEŚĆ KULTURĘ NA WSCHÓD”, A POPRZEZ BUDOWĘ MUZEUM PRZEZ PAŃSTWO DAŁ MOŻLIWOŚĆ WYPEŁNIENIA LUKI, KTÓRA DOTYCHCZAS W TEJ DZIEDZINIE BYŁA BOLEŚNIE ODCZUWANA W NASZYCH CZĘŚCIACH KRAJU.
POZWÓLCIE PANOWIE NASZ DŁUG WDZIĘCZNOŚCI I NASZYCH PODZIĘKOWAŃ UJĄĆ W PRZYSIĘGĘ, ABY BYĆ WIERNYM W SŁOWACH I DZIEŁACH, WIERNYM RÓWNIEŻ NA TYM MIEJSCU, WIERNYM W UTRZYMANIU KIERUNKU DUCHOWEGO, DUCHOWEJ SZLACHETNOŚCI CESARZA FRYDERYKA. GŁOSUJCIE ZATEM PANOWIE NA ZNAK TEGO ZE MNĄ Z WOŁANIEM. JEGO MAJESTAT NASZ NAJŁASKAWSZY CESARZ, KRÓL I PAN „NIECH ŻYJE, NIECH ŻYJE NIECH ŻYJE”
Dyrektor Muzeum, profesor dr Kaemmerer,
przejął zakład dla służby sztuce
z następującym odświętnym przemówieniem:
„Długo wytęskniona, uroczysta godzina, w której pomieszczenia muzeum cesarza Fryderyka zostały przekazane do użytku ogółowi, skłania do spojrzenia wstecz i w przyszłość. Już same pomieszczenia, w których mają dochodzić do słowa przede wszystkim sztuka i jej dzieła, nakładają na mówcy obowiązek skromności i skracania. Chciałbym zatem ograniczyć się do skąpego przypomnienia początków, dat historii budowy i zbiorów przeznaczonych do przejęcia. Są to daty, które w swych trzeźwych faktach odsłaniają głębszemu spojrzeniu dużo życia i pilnego dążenia, znaczącego trudną drogę; [odsłaniają] także wrażliwość na dążność do celu w dziedzinie sztuki, tak BY RÓWNIEŻ TE NIEMIECKIE PROWINCJE GRANICZNE, DOTYCHCZAS ZBYT MAŁO OGRZANE ARTYSTYCZNYM OGNIEM TWORZENIA, PRZESUNĄĆ DO PRZODU. DROGĘ, NA KTÓREJ MY DZISIAJ W TYM DNIU ŚWIĄTECZNYM ODPOCZYWAMY, PEŁNI SATYSFAKCJI Z OSIĄGNIĘĆ, ALE TEŻ [DROGĘ] PEŁNEJ PORYWAJĄCEJ TĘSKNOTY, BY DALEJ I CIĄGLE DALEJ DĄŻYĆ DO CELU, PODNOSZĄCEGO SIĘ WYŻEJ Z KAŻDYM DNIEM. TYLKO TO ZE WSZYSTKICH ARTYSTYCZNYCH DĄŻEŃ JEST JEDYNE I WSPANIAŁE, ŻE ONE SWYCH UCZNIÓW WYWYŻSZAJĄ NAD NICOŚĆ I NADAJĄ WAŻNOŚCI PROZIE?-(SCHEINWICHTIGKEITEN) CODZIENNEGO BYCIA, ŻE ICH PORYWAJĄ DO LOTU, KTÓREGO NIE MOŻNA ZATRZYMAĆ, W DALEKO ŚWIECĄCY ŚWIAT GWIAZD, KTÓRY WYŚNIŁ DUCH LUDZKI, JAK DŁUGO RĘKA LUDZKA PROWADZIŁA DŁUTO I MIESZAŁA FARBY.
Historia Muzeum Prowincjonalnego w Poznaniu sięga równo dziesięciu lat wstecz. Wydłużyć ją w przeszłość poprzez przegląd różnych epok dążeń artystycznych, które W TYM KRAJU KOLONIALNYM NIEMIECKIEJ KULTURY pozostawiły ślady swej obecności, byłoby wygodnym wyjściem dla tego, który się obawia, by przy tak uroczystej okazji [ową historię] ukazać w szacie zbyt ubogich faktów. Ja nie chcę na tę drogę wkroczyć bo wiem, że przemawiam do kręgu słuchaczy, którzy prawie z niczego [stworzyli to], co dotychczas stało się faktem, a o czym nie mam niskiego wyobrażenia – [przemawiam] zatem do grona słuchaczy, który słusznie uznaliby mnie za niewdzięcznika, [a więc] mówię o Muzeum wyłącznie jako o sprawie przyszłości. MY WSZYSCY, KTÓRZY URODZILIŚMY SIĘ NA WSCHODZIE NASZEJ OJCZYZNY I TU PODROŚLIŚMY, MAMY WŁASNĄ SKROMNĄ MIARĘ DLA ZDOBYCZY WYKSZTAŁCENIA I OBYCZAJÓW, JAKO SPADKOBIERCY STAROKLASYCZNEJ KULTURY NA ZACHODZIE. WIEMY, ŻE DO NIEKTÓRYCH FRAGMENTÓW PRACY, KTÓREJ WYNIK W ŻADNYM WYPADKU NIE BĘDZIE PRZEDMIOTEM OGÓLNEGO PODZIWU, TUTAJ PRZYKLEIŁ SIĘ POT I KREW OCHOTNIKÓW TWARDYCH, TYCH CO NA SAMYM POCZĄTKU WALCZYLI, KTÓRY TYLKO RZADKO ZBIERALI PLONY NIESTRUDZONEJ OFIARNOŚCI I PILNOŚCI. NASZE PODZIĘKOWANIE I NASZE UZNANIE DLA TAKIEJ OFIARNOŚCI BĘDZIE ŻYWSZE TYM BARDZIEJ, IM WYRAŹNIEJ UŚWIADOMIMY SOBIE TRUDNOŚCI, KTÓRE KAŻDEMU DĄŻENIU DO IDEALNEGO CELU SIĘ TU PRZECIWSTAWIAJĄ.
Kiedy w roku 1888 w Poznaniu odbył się Generalny Zjazd Niemieckich Stowarzyszeń Historycznych i Starożytnych, liczące wówczas zaledwie 3 lata Towarzystwo Historyczne Prowincji Poznańskiej zorganizowało w pomieszczeniach miejskiej sali gimnastycznej wystawę dziejów kultury. Ukazała ona nadspodziewanie bogaty obraz życia artystycznego w naszej prowincji w poprzednich stuleciach. To samo Towarzystwo, przy użyciu niezbyt wysokich środków, stworzyło w Królewskim Archiwum Państwowym miejsce przechowywania zbiorów prehistorycznych i znalezisk historycznych, poważnie wzbogacając je przy tej okazji. Tym samym zbudowało ono podstawy prowincjonalnych zbiorów starożytności, których istnienie coraz to bardziej ożywiało życzenie utworzenia stabilniejszej ich organizacji i zabezpieczenia.
Rok później Prowincja Poznańska otrzymała prawo do utworzenia samorządu komunalnego, które [to prawo] innym prowincjom monarchii zostało przekazane już w roku 1876, i z wdzięczną satysfakcją pokazała, że nowo ukształtowany Związek Prowincjalny, który stanął przed szeregiem bardzo pilnych zadań administracyjnych, uznał za honorowy obowiązek udzielanie pomocy w promowaniu, rozwijaniu i pielęgnowaniu również duchowych i artystycznych interesów naszego okręgu. W roku 1893 Starosta Krajowy został upoważniony przez Sejm Prowincjonalny do przedsięwzięcia koniecznych kroków w celu powołania Muzeum Prowincjalnego i Biblioteki Krajowej. Na cele wystawiennicze Prowincja Poznańska pozyskała od Skarbu Wojskowego budynek Komendantury Generalne (Generalkommando), na narożniku ulic Wilhelma i Nowej
W lutym 1894 roku do przygotowania otwarcia obu siostrzanych instytucji, będących w służbie prowincji, powołany został królewski asystent archiwalny dr Franz Schwartz. Stanął on przed trudnym zadaniem, by zbadać już istniejący w stolicy prowincji stan starożytności i dzieł sztuki, odpowiednich dla przechowywania w muzeum, i by sprostać problemom ich stałej ochrony. Pertraktacje z korporacjami i stowarzyszeniami, które były w posiadaniu zbiorów, zostały przeprowadzone z koniecznym zapałem i z szczęśliwie udanym finiszem, tak że już 7.X.1894 – a więc prawie dokładnie przed 10 laty, Muzeum Prowincjalne i Biblioteka Krajowa mogły zostać przekazane do publicznego użytku. Niestrudzonej gorliwości mojego poprzednika na urzędzie, którego zgon w 1901 r. przedwcześnie zakończył żywot, jego wiernemu uczuciu wierności dla stron rodzinnych i poważnemu poczuciu obowiązków, przyszła z radosną pomocą sława i ofiarność tutejszych stowarzyszeń, szczególnie już wymienianego Towarzystwa Historycznego, Stowarzyszenia Nauk Przyrodniczych, Stowarzyszenia Artystów i Architektów, tak że fundamenty poznańskiego Muzeum Prowincjonalnego [już] w czasie jego otwarcia mogły się ukazać [jako] mocno spojone. – PRZEDE WSZYSTKIM SZTUKA, KTÓRA BYŁA SKROMNIE REPREZENTOWANA POŚRÓD KASYN WOJSKOWYCH, CHLEWÓW I BUDYNKÓW GOSPODARCZYCH, MUSIAŁA ZNALEŹĆ SWÓJ BARDZO SKROMNY PRZYTUŁEK. MOŻE JEDNAK NIE JEST TO ZŁY OMEN, ŻE WŁAŚNIE NA GRUNCIE I ZIEMI, NA KTÓRYM KIEDYŚ BYLI CZYNNI W SŁUŻBIE OBRONY KRAJU KOMENDERUJĄCY GENERAŁOWIE, RÓWNIEŻ DZISIAJ PODNOSI SIĘ WAROWNIA OBRONY KRAJU W DZIEDZINIE DUCHA I SZTUKI. ODWAŻNY KIERUNEK MYŚLI I ŚWIADOMOŚĆ, KTÓRA ZNAJDOWAŁA SIĘ W KAŻDYM OBROŃCY OJCZYZNY, MA W TYM MIEJSCU RÓWNIEŻ W NAS WZBUDZIĆ ENTUZJAZM DO POKOJOWEJ WALKI O IDEALNE DOBRA.
Dalsza rozbudowa zbiorów Muzeum Prowincjonalnego była niemożliwa w źle oświetlonych i ciasnych pomieszczeniach dawniejszej Komendantury Generalnej, zaś w nowym budynku, którego rozmiar uwzględnił rozwój przyszłego muzeum, rozdział z Biblioteką Krajową wydawał się już nie do uniknięcia w czasie. W pertraktacjach pruskiej izby poselskiej z izbą oddelegowanych posłów, w roku 1896 wykazano jednomyślne zrozumienie, że promocja kultury na długo zaniedbywanych terenach Marchii Wschodniej [położonych] na wschodnich terenach Rzeszy była zaniedbywana przez rząd państwowy, przede wszystkim w dziedzinie sztuki. Zatem na posiedzeniu 25 lutego 1899 decyzją większości przyznano rządowi środki na budowę nowego gmachu muzeum oraz na uzupełnienie zbiorów.
Już 1 lutego tegoż roku pomiędzy Królewskim Skarbem, Związkiem Prowincjonalnym i miastem Poznań, podpisano umowę odnośnie ustanowienia Muzeum Prowincjonalnego, w której SKARB ZOBOWIĄZAŁ SIĘ DO BUDOWY NOWEGO GMACHU MUZEUM I DO JEGO WYPOSAŻENIA W NIEZBĘDNY INWENTARZ. ZWIĄZKOWI PROWINCJONALNEMU PRZYZNANO JEDNORAZOWĄ KWOTĘ W WYSOKOŚCI 25 000 MAREK NA UZUPEŁNIENIE PODSTAW ZBIORÓW, DO MUZEUM PRZEKAZANO ZBIORY ARTYSTYCZNE HRABIEGO RACZYŃSKIEGO, A TAKŻE ZAPEWNIONO ROCZNĄ DOPŁATĘ DO KOSZTÓW UTRZYMANIA, CO STWORZYŁO [ODPOWIEDNIE] MOŻLIWOŚCI. ZWIĄZEK PROWINCJONALNY ZOBOWIĄZAŁ SIĘ DO ZARZĄDZANIA I UTRZYMANIA [MUZEUM], ZAŚ POZNAŃSKA GMINA MIEJSKA – DO ROCZNEJ DOPŁATY DO KOSZTÓW UTRZYMANIA.
Nową budowlę wzniesiono w latach 1900-1903, na podstawie projektu pana dyrektora ministerialnego Karła Hinckeldeyna, pod kierownictwem rządowego mistrza budowlanego Reinholda Ahrns i dzisiaj zostanie oddana [do użytku] zgodnie z przeznaczeniem. W międzyczasie Ministerstwo Kultury oraz Zarząd Generalny Muzeów Królewskich w Berlinie poważnie [ją] wzbogacili, poprzez przekazanie licznej kolekcji dzieł sztuki. Inne [dzieła] można było zdobyć dzięki funduszom oddanym do dyspozycji, które przekazał Rząd Państwowy i Związek Prowincjonalny. Szczególnie stworzyło to możliwość skompletowania zbiorów odlewów gipsowych z dzieł antycznych i nowszych które, na przykładach pojedynczych dzieł artystycznych, wybitnych i ukazujących smak, tłumaczą rozwój rzeźby i plastyki. Również dary innych urzędów i indywidualnych ofiarodawców w stosunkowo krótkim czasie pomnożyły stan naszych zbiorów, tak że, w porównaniu z podobnymi prowincjonalnymi instytutami, mimo ich młodości, już one nie potrzebują się obawiać porównania. To krótkie spojrzenie wstecz na najważniejsze [fakty] z historii Muzeum Cesarza Fryderyka nie mogę zakończyć bez dania wyrazu żywego i głębokiego uczucia wdzięczności do wszystkich urzędów, korporacji i osób, których wspólne działanie doprowadziło do osiągniętego celu. Poprzez jednomyślne działanie wszystkie one mają dać jednomyślne świadectwo, że OCHRONA DÓBR IDEOWYCH JEST I MUSI POZOSTAĆ PIERWSZYM I NAJWAŻNIEJSZYM OBOWIĄZKIEM KAŻDEJ NIEMIECKO-NARODOWEJ DĄŻNOŚCI KOLONIZACYJNEJ.
DLA PROWINCJI POZNAŃ PRZEMINĄŁ CZAS WALKI O GODNE POMIESZCZENIE DLA SKROMNYCH, LECZ LICZNYCH ZBIORÓW, POWSTAŁYCH Z PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI DLA OJCZYZNY I SZTUKI. DZIŚ, DZIĘKI STARANNEJ OPIECE RZĄDU KRÓLEWSKIEGO, ROZTACZAJĄ SIĘ POMIESZCZENIA PEŁNE ŚWIATŁA, [W MIEJSCU] GDZIE KIEDYŚ NIEWIDOCZNI ŚWIADKOWIE KŁĘBILI SIĘ W PÓŁMROKU POD POWIERZCHOWNYM SPOJRZENIEM POZNAŃSKIEJ KULTURY I SZTUKI. Niektórych może opanować uczucie niepewności: czy uda się dopasować obraz, który jest tego godny, do tak szerokich i wspaniałych ram? Mnie, któremu w zaufaniu powierzono kierownictwo nowo wybudowanego Muzeum, nie wypadałoby odpowiadać na pytania tego rodzaju, które powodowałyby wątpliwości i zmuszały do zastanowienia się. CZAS MIĘDZY WYSIEWEM I ZBIOREM JEST DLA ROLNIKA CZASEM NADZIEI I ZAUFANIA, ALE BIADA TEMU, KTO BY UWAŻAŁ TEN CZAS ZA SPOKOJNY! PILNOŚCI, SUMIENNOŚCI I SIŁY CZYNU ORAZ ROZMYSŁU WYMAGA SIĘ OD TEGO, KTÓRY PO WYSIEWIE OCZEKUJE ZBIORÓW.
ZADANIA, KTÓRE POLEGAJĄ NA TYM, BY POPRZEZ SIŁĘ POLITYCZNĄ I [SIŁĘ] BUDOWLI ARTYSTYCZNEJ ZAPRASZAĆ DO PODOBAJĄCYCH SIĘ POMIESZCZEŃ; zadań tych jest dużo i są one wielorakie, tak że muszę dziś sobie odmówić wypowiedzenia się nad możliwymi i praktycznymi drogami [prowadzącymi] do ich rozwiązania. Wierna wytrwałość w pracy (Treue Ausdauer in der Arbeit) będzie na długi czas jedynym programem kierownictwa Muzeum. Utrzymać i wyrównać drogę w takim dążeniu, w miarę możliwości swobodną,wszystkim którym leży na sercu pomyślność naszego Muzeum powinno stać się obowiązkiem i radością.
Jedynie w niewielu słowach miałem możliwość ogólnego wyjaśnienia tego, co sądzę na temat potrzeb i celów publicznych zbiorów artystycznych . Nie mogę przy tym pominąć pytań o politykę sztuki, o którą obecnie w Niemczech, z prawdziwym niemieckim dążeniem i niestety też z również niemiecką jednostronnością, spieramy się teoretycznie aż do zanudzenia. Jedni, mając hasło wyborcze „sztuka dla wszystkich”, które napisali na chorągwiach łopoczących na wietrze ogólnego zachwytu, chcieliby z muzeów, niemalże z muzeów prowincjonalnych i szkół powszechnych, uczynić artystyczny materiał naukowy. Drudzy biją się o pogląd, że dla Muzeum dość dobre są jedynie najpiękniejsze kwiaty i najdojrzalsze owoce sztuki wszystkich epok i krajów, które tylko najdojrzalszym, mówimy tu otwarcie, tym najbogatszym obywatelom ziemi się zupełnie należą. CHCIAŁBYM STANĄĆ MIĘDZY OBYDWIE WROGIE PARTIE Z OKRZYKIEM UPOMNIENIA „SZTUKA DLA LEPSZYCH”! NAJLEPSZYCH, KTÓRZY O WŁASNEJ SILE ODNAJDUJĄ DROGĘ DO CZĘSTO STROMYCH WYŻYN, [NIEZALEŻNIE] CZY POCHODZĄ Z CHAT ROBOTNIKÓW DNIÓWKOWYCH, CZY Z CZĘSTO DALEKICH, SYTYCH (PRZESYCONYCH) SALONÓW, DUMNYCH WARTOŚCIĄ SWEJ PARTII UCZCIWYCH I POWAŻNYCH PRZYJACIÓŁ SZTUKI. ONI [WSZYSCY] RAZEM TU SIĘ POWINNI ZEBRAĆ, [W MIEJSCU] GDZIE PRZEZ MIŁOŚĆ DO SZTUKI ZAPOMINA SIĘ O WSZYSTKICH ROZBIEŻNOŚCIACH PARTYJNYCH I O WSZYSTKICH PRZECIWIEŃSTWACH TOWARZYSKICH I POLITYCZNYCH. W tym leży, moim zdaniem, potężne społeczne i etyczne znaczenie sztuki, która nas czyni dumnymi niewolnikami tej jeszcze bardziej dumnej pani nie w tym, że się ją samą zniży do potrzeb społecznych. ” MUSIMY DO SZTUKI PRZYJŚĆ A NIE SZTUKA DO NAS!”. TO JEST ZDANIE WIARY, KTÓREJ NIKT NIE ZAWRÓCI, BEZ WCIĄGANIA WARTOŚCI I GODNOŚCI SZTUKI W KURZ. DO MUZEUM TRZEBA PRZYCIĄGNĄĆ INDYWIDUALNEGO ODBIORCĘ PRZEZ JEGO WŁASNĄ TĘSKNOTĘ DO CZEGOŚ DOBREGO I LEPSZEGO. MASY PRZYWOŁYWAĆ KIWNIĘCIEM PALCA, ALBO [JE] PRZYPĘDZIĆ DO WEWNĄTRZ [MUZEUM] – WÓWCZAS PRAWDZIWA SZTUKA SZYBKO JE WYMINIE! – W [TYCH] NASZYCH DNIACH, W KTÓRYCH WYCHOWANIE NARODU WIĘKSZOŚCI UCZONYM LEŻY NA SERCU BARDZIEJ, NIŻ SAMO WYCHOWANIE, SĄ TO SŁOWA BRZMIĄCE OBCO I NIE NA CZASIE. Szczególnie pytająco mogą one brzmieć tam, gdzie jak tu, w Poznaniu, dla utworzenia Muzeum i Biblioteki zostały użyte środki poniesione przez ogół, i temu ogółowi koniecznie mają służyć dla dobra! Dla każdego Muzeum Cesarza Fryderyka będzie stało otworem, od nikogo, kto bez problemu przekroczy próg, nie będzie wymagane estetyczne wyznanie wiary. ALE TAK SAMO MAŁO BĘDZIE BRANE POD UWAGĘ TĘPE (STĘCHŁE) POŻĄDANIE TŁUMU (MOTŁOCHU) TAM, GDZIE CHODZI O SPEŁNIENIE WYMAGAŃ SZTUKI.
Miłość do sztuki w kimś, kto nie jest artystą, może wzrosnąć tylko z poważania i uwielbienia tego, kto zwiedzi te zbiory dzieł artystycznych, kto podda się niedzielnemu uświęcaniu tego miejsca, do którego wejdzie będąc świadomy bojaźni, uwielbienia i podziękowania. Tylko wtedy ukażą się szlachetne i uroczyste kształty, którym artysta budowniczy tej budowli muzealnej nadał prawdziwy i głęboki sens. Ten oszklony dziedziniec (hall) ma być przedsionkiem, w którym zwiedzający uczy się dostosowywania do równego tonu swych odczuć, które współbrzmią z dziełami wysokiej sztuki. O inne codzienne potrzeby artystyczne, których ważności nie można w żadnym wypadku nie dostrzegać, mogą zadbać szkoły, przede wszystkim poprzez zrozumiałe lekcje rysunku, wykłady, wystawy, książki. Muzeum ma być dzielnicą uświęconą, miejscem kształcenia i budowy, a nie w żadnym wypadku boiskiem powierzchownej zabawy i rozrywki.
Z tym poważnym i wysokim zmysłem musi pojąć swe zadanie artystyczny spadkobierca poprzednich stuleci, spadek ten wiernie przechować i, we współczesnym dążeniu i tworzeniu, w podniosłej atmosferze, stworzyć mu dom.
„Spadek artystyczny poprzednich stuleci?” dumne słowa prawdopodobnie zostały źle wybrane dla tego, który nasz zbiór w najbliższym czasie będzie chronił. Nie chcemy się nadymać tym, co uznajemy jako swoje, ale w ustach narodu żyje mądre słowo „kto nie szanuje feniga nie jest wart talara”. W tych, częściowo niezdarnych i nieudanych próbach, mamy wzbudzić to, co jeszcze dziś jest pobożnym życzeniem, by poprzez dążenia dojść do zrozumienia sztuki; należało to do naszych szlachetnych starych postulatów, które stale były odnawiane.
Syn naszej prowincji hrabia Anastazy Raczyński, którego cenne zbiory sztuki stanowią poważną część zasobów Muzeum Cesarza Fryderyka, pokazał nam drogę, która prowadzi z wąskich poglądów prowincjonalnych i narodowych na wyżyny uniwersalnej miłości sztuki. Wzruszająco brzmią te słowa, jakie wzbudził w nim chłodny barwny szkic Makartsa z jego zbiorów: „nie rozumiem tego obrazu, jestem jednak nie mniej nim zachwycony.”
Taka rzadko naiwna uczciwość i odważna skromność wzrasta tylko na gruncie nieograniczonych, szczerych ofiar ku wyższemu i najwyższemu, [ku temu] co my czcimy jako sztukę, jako dar bogów. I ten zbiór owego miłośnika sztuki w czystym tego słowa znaczeniu pokazuje nam całkowicie osobowość, wspaniałą w dążeniach i w celach tworzących artystów; jest ona najlepszą prowadzącą gwiazdą , której może zaufać przyjaciel sztuki. Żaden znawca sztuki, który z na chłodno prowadzoną krytyką bada historyczną godność dzieł współczesnych rzeźbiarzy i malarzy, nie umiałby wybrać za dni tego zbieracza, którego czas chwały minął, delikatnego zbioru pączków kwiatów prawdziwej sztuki.
Czciciel starych mistrzów i rasowy romantyk, który włączył jako drogocenne perły do swojej galerii dzieła Korneliusa, Overbecka, Schwinda i Steinle’a, nie wstrzymał się przed nieubłaganym realizmem Menzel’a, przed duszną zmysłowością Makarta, nad którymi współczesny świat tylko kręcił głową z niedowierzaniem, przed pierwotną siłą fantazji Boecklin’a, dlatego że jego miłość wszystko to obejmowała, co się samo urodziło aż do głębokich korzeni miłości do sztuki.
Tylko tak żywy instynkt artystycznego odczucia, który nie pyta i nie grymasi, który poczuwszy się raz ożywionym i związanym, prowadzi jednostkę z głębi uprzedzeń do uszczęśliwionej rozkoszy i zrozumienia. Tylko z miłości do sztuki może wyrosnąć prawdziwe cenny osąd sztuki. Tylko z miłości bez zahamowań każdej jednostki do sztuki Muzeum Cesarza Fryderyka zawdzięcza podstawy kolekcji obrazów, która tym samym nabrała specjalnego charakteru. By wynik takich egoistycznych zachwytów wyszedł na dobre ogółowi – to zawdzięczamy pruskiemu władcy Fryderykowi Wilhelmowi IV, który udostępniając grunty Hr Raczyńskiemu stawił taki warunek, by te zbiory sztuki, które tu umieszczono, ciągle były dostępne dla publiczności.
JEST TO CHLUBĄ NIEMIEC, ŻE PRZEKONANIE O WARTOŚCI I ZNACZENIU PUBLICZNYCH INSTYTUTÓW ARTYSTYCZNYCH I KSZTAŁCENIA TAK DALEKO JEST POWSZECHNE I GŁĘBOKIE, ŻE TAM GDZIE ŚRODKI GMINY DLA TAKICH CELÓW CHWILOWO NIE WYSTARCZAJĄ, OSOBY INDYWIDUALNE UWAŻAJĄ ZA SWÓJ ZASZCZYTNY OBOWIĄZEK WSPIERAĆ JE POPRZEZ DAROWIZNY. JASNO ŚWIECĄCY PRZYKŁADEM PRACOWITEGO UDZIAŁU W TAKICH DĄŻENIACH, [UDZIAŁU] PAŃSTWA SŁUŻĄCY SZTUCE I OGÓŁOWI, BĘDZIE PO WSZE CZASY CESARZ NIEMIECKI, KTÓREGO IMIĘ, DZIĘKI ŁASCE JEGO MAJESTATU UDOSTĘPNIONE NASZEMU MUZEUM, PROWADZI NAS, I KTÓRY SIĘGNĄŁ PO NAJWYŻSZE ZASZCZYTY. CESARZ FRYDERYK BYŁ, JAKO NASTĘPCA TRONU, DOBROCZYŃCĄ WSZYSTKICH PRZEDSIĘWZIĘĆ ARTYSTYCZNYCH, A SZCZEGÓLNIE MUZEÓW KRÓLEWSKICH W BERLINIE. JEGO DOBROCZYNNOŚĆ UWIDOCZNIŁA SIĘ NIE TYLKO WÓWCZAS, KIEDY W ROKU 1871 OBJĄŁ Z URZĘDU PROTEKTORAT NAD MUZEAMI KRÓLEWSKIMI. RÓWNIEŻ [BYŁA ONA WIDOCZNA] SZCZEGÓLNIE PRZEZ NIEZLICZONE A TYLKO ZNAWCOM WIADOME I NIEZAPOMNIANE DELIKATNE ZROZUMIENIE DLA WIELKODUSZNYCH ZARZĄDZEŃ I URZĄDZEŃ, ŚWIADCZĄCE O PRADZIWIE NARODOWEJ OPIECE NAD SZTUKĄ.
IMIĘ TEGO RADOŚNIE DZIAŁAJĄCEGO NAD ODRODZENIEM KULTURY, OŚWIECONEGO I OGRZANEGO KSIĘCIA Z NIEMIECKIEGO SZCZEPU HOHENZOLERNÓW, MA BYĆ NAM CIĄGŁYM UPOMNIENIEM. RÓWNIEŻ TU NA WSCHODZIE MAMY GŁOSIĆ RADOSNĄ NOWINĄ O JEGO ZAMIARACH BYCIA CZYNNYM W MIŁOŚCI DO SZTUKI, KTÓRA SIĘ NIEMCOM NARODZIŁA ZE STAREJ NIEZASPOKOJONEJ TĘSKNOTY ZA SZTUKĄ I DĄŻY DO CIĄGLE WYŻSZYCH CELÓW. O ILE JEST TO MOŻLIWE NASZYMI SŁABYMI SIŁAMI, POWINNIŚMY WSPOMAGAĆ URZECZYWISTNIENIE [TEJ IDEI], PRZEZ CO OKAŻEMY SIĘ GODNI JAŚNIE WIELMOŻNEJ? NAZWY, KTÓRA JAŚNIEJE NAD WEJŚCIEM TEGO MŁODEGO PRZYBYTKU OPIEKUŃCZEGO SZTUKI.
Mówi się że kultura, szczególne artystyczna, rośnie tylko poprzez kilkusetletni przekaz aż do dojrzałości, a więc nie można jej że w jednej chwili wykopać tupnięciem z nieurodzajnej ziemi. Nie ulega to żadnej wątpliwości. Ale tak samo prawdą jest, że kto sam spuści się na spadek swych przodków, ten straci najlepszą sposobność do rozwoju własnych sił kulturalnych. Dlatego WIERZYMY W CIĄGLE PRODUKUJĄCĄ I CIĄGLE ROZWIJAJĄCE SIĘ SIŁĘ KSZTAŁTUJĄCĄ ZARODKI, KTÓRE ZOSTAŁY NOWO POSIANE W GLEBĘ TEGO KRAJU, KTÓRY DOTĄD WIELU UWAŻAŁO ZA KOLONIĘ AGRARNĄ POD NADZOREM MILITARNYM I ADMINISTRACYJNYM. Mamy spokojną nadzieję, że takiemu wysiewowi również w przyszłości zostanie zapewniona staranna i nieustanna pielęgnacja, w sensie tych słów upomnienia, jakie nieśmiertelny Cesarz Fryderyk powiedział w 1882 r., w dzień upamiętniający 50-lecie utworzenia berlińskich muzeów: „wdzięczni możemy dzisiaj używać tego, co stworzyła nasza praca od podstaw w tych czasach zamętu. Ale będziemy z tego używania zadowoleni, jeżeli również będziemy pamiętać o zobowiązaniach, które zostały na nas nałożone”.
Najlepsze, co dziś mogą mieścić pomieszczenia tak uroczyście otwarte, to nie martwy skarb starożytności i dzieł sztuki, a raczej pęd do życia duchowego i artystycznego, to, co się od nich zapali i ogrzane – rozprzestrzeni tam, gdzie do tej pory panowała ledwie zmarznięta literatura lub też w ogóle nie było żadnej znajomości przedmiotów artystycznych.
Dla takich wartości takiego rodzaju, które są zbiorami istniejącymi i jednocześnie je popularyzującymi, możemy przypomnieć jeszcze sąd jednego naszych Największych, powołać się na Goethego, który niegdyś powiedział; „jest rzeczą smutną, jeśli się uznaje rzeczy istniejące za ukończone i gotowe”. Zbrojne komory, galerie i muzea, do których się już nic nie dołącza, mają coś w sobie grobowego i upiornego. Ograniczając swój zmysł w tak ograniczonym kręgu sztuki, przyzwyczajamy się takie zbiory traktować jako całość, zamiast przez stale nowy wzrost przypominać, że także w sztuce, jak i w życiu, nic nie zostaje ukończone. Jedynie nieskończoność jest w ruchu, jedynie sztuka, która w życiu się przekłada na akceptowane życie, zasługuje na opiekę współżyjących. By umożliwić takie życie, te mury zbudowane jako dom, miejsce na zbiory i schronienie dla wszystkich, którzy poważnie myślą o sztuce. Tutaj mogą się spotykać w pokojowych szrankach i uszczęśliwiającym zażywaniu.
W tym jasnym świetle uczciwego zachwytu sztuką muszą w końcu się rozpaść wszystkie te mgliste strzępy polityczne i socjalne, które tak często zaciemniają nasz horyzont. I w tej radosnej nadziei, by się to spełniło, ma zostać dokonane poświęcenie przybytku ze staroklasyczną formułą „Quod bonum, faustum, felix fortunatumque sit!”
By wyjść naprzeciw rosnącemu zainteresowaniu sztuką i nauką, a także by wzmocnić niemieckość w dziedzinie duchowej w Marchiach Wschodnich, w stolicy prowincjalnej Poznaniu, poza Biblioteką cesarza Wilhelma, został urządzony na koszt państwa budynek muzealny. Zamiarem Rządu Państwowego było stworzenie w tym budynku miejsca na zbiory artystyczne i naukowe, a także by dać wszystkim kręgom ludności możliwie wszechstronne pouczenie i zachętę.
Z tego ogólnego programu wynikło żądanie, by połączyć w tym budynku zbiory z dziedziny architektury, sztuki, rzeźby artystycznej i malarstwa, jak również rzemiosła artystycznego, we wszystkich jego odgałęzieniach, nauki o ludach i nauk przyrodniczych. Poza tym uznano za celowe, by przeznaczyć duże pomieszczenie nadające się na ekspozycję, jak również jedną salę w której będą się odbywać wykłady, na [przedstawienie] zwyczajów ludowych.
Placem budowy stała się jedna parcela, będąca w posiadaniu i dyspozycji Muzeum Prowincjonalnego, na narożniku ul. Wilhelmowskiej i Nowej, na której kiedyś znajdowała się Komendantura Generalna, a na której później stał budynek używany do celów bibliotecznych i muzealnych. Na innej części [parceli] znajdowały się resztki starych umocnień Poznania. By jak najbardziej korzystnie teren wykorzystać, zlikwidowano wały ziemne i mury obronne; wytyczono też nową ulicę poprzeczną, która umożliwiła stworzenie trzeciego frontu Muzeum, a który pozwolił na wybudowanie dobrze oświetlonych sal w trzech kondygnacjach jednej nad drugą. Z położenia terenu w stosunku do otocznia wynikło to, że Muzeum ma front główny od ul. Wilhelmowskiej i tym samym tutaj musiało powstać wejście główne. Z drugiej strony spadek ulicy Nowej, która u zbiegu z placem Wilhelma poważnie się obniża, prowadził do tego, że fronty przedni i tylni przy nowej ulicy poprzecznej mają wysokość dwóch pięter, ale długi front boczny przy ulicy Nowej, tworzący połączenie, zbudowano na wysokość trzech pięter.
Wraz z wyborem miejsca głównego wejścia po stronie wąskiego frontu przedniego uwypuklona została tym samym oś podłużna całego budynku. Poprzez urządzenie dziedzińca wewnętrznego, nakrytego szkłem, który równocześnie tworzy porządną sale wystawową, oraz poprzez wbudowanie głównych schodów jako schodów zewnętrznych przy osi podłużnej przy końcu hallu, mogły być spełnione odpowiednie warunki wynikające z przeznaczenia budynku, by sale muzealne tak urządzić, by zwiedzający mógł przez wszystkie przejść wokół.
Parter-przyziemie (rys. A na str 15), którego posadzka jest położona jedynie niewiele stopni wyżej niż chodnik na ulicy Wilhelmowskiej, przy głównym wejściu jest przeznaczony na pokój dla portiera, garderobę, a dalej w prawo – na pomieszczenia dla administracji; po lewej stronie mieści salę studyjną i czytelnię ze zbiorami, a także schody przeznaczone dla ruchu w przedniej części budynku. Wokół przeszklonego dziedzińca znajdują się pomieszczenia na zbiory, których kolejność jest uwidoczniona na szkicu podstawowym. Pod głównymi schodami obustronnie prowadzą stopnie do sutereny, której wysokość wynikła ze spadku ulicy Nowej, dzięki czemu na froncie wschodnim mogły być jeszcze utworzone pomieszczenia dla zbiorów przyrodniczych. Poza tym do sutereny przewidziany jest dostęp poprzez boczne wejście z ul. Nowej. Na lewo od tego, od strony południowej, urządzono mieszkanie dla inspektora (dozorcy?) domu; w odleglejszym czasie na wąskim podwórzu od strony północy będą potrzebne pomieszczenia na centralne ogrzewanie i na elektrownię. Z bocznego wejścia można dojść drogą na skróty do schodów bocznych, oświetlonych górnym światłem, które prowadzą z parteru aż na poddasze; szczególności zaś służą jako wejście do sali wykładowej na 150 osób, znajdującej się po stronie południowo- wschodniej na I piętrze wówczas, kiedy w godzinach wieczornych jest już zamknięte główne wejście do Muzeum. Wokół przeszklonego dziedzińca, który doprowadza światło do korytarza, położonego tylko z węższej strony, na I piętrze grupują się (rys B str 16) sale z obrazami, oświetlone częściowo przez górne światło, a częściowo przez boczne. Również pomieszczenia przeznaczone na zbiory rzemiosła artystycznego, które znajdują się w głównym froncie, są oświetlone światłem zachodnim. By spełnić później wyrażone życzenie Zarządu, została urządzona czytelnia w parterze-przyziemiu, która w połączeniu z biblioteką i zbiorami przykładowymi może służyć jako pomieszczenie do studiów głównie dla osób zajmujących rzemiosłem i sztuką. Dalej, poprzez odłączenie części, która pierwotnie była przeznaczona do przyjęć zbiorów z dziedziny nauki o ludach (etnologiczne), utworzono jedno pomieszczenie dla nauczycieli rysunku* (*obecnie czasowo przeznaczone na Muzeum Szkolne dla poznańskich nauczycieli). We frontach przednim i wschodnim parter-przyziemie ma wysokość 4 metrów, a we froncie południowym i w mieszkaniu inspektora domu, wysokość 2, 80 m. Suterena, mierzona między wysokim kantem podłogi, otrzymała wysokość 5, 50 m, w czasie gdy na I piętrze sale mają wysokość: małe – 5, 30 m; duże – 5, 70 m – 6, 0 (rys. C str 17).
Wszystkie sufity, z wyjątkiem korytarza i westybuli?, które są sklepione kamieniem, wykonano z płyt żelbetonowych? (Koeneschen Voutenplatten) między żelaznymi tragarzami. Kolumny w salach wykonano z żelaza i obłożono kawałkami marmuru. Podłogę w pomieszczeniach na zbiory i na korytarzach parteru-sutereny oraz parteru-przyziemia wykonano z lastrika. Pomieszczenia zarządu, czytelnia, jak również wszystkie sale na I piętrze, otrzymały bezspoinowe okładziny drewniane z (Xylopal) otrzymały bezspoinową okładzinę drewnianą z (Xylopal); hall jest obłożony okładziną z płytek mozaikowych. Więźbę dachową (Dachbinder) wykonano w całości z kutego żelaza, z drewnianymi szczelinami. Wszystkie powierzchnie dachowe są pokryte czerwonymi mnichami/mniszkami, a kosz dachowy, naroża dachu i kalenice z własnymi ukształtowanymi kamieniami łączącymi są pokryte tym samym materiałem. Schody główne w hallu są wykonane z piaskowca (Kottaer), ze stopniami z granitu. Schody okrężne w przedniej części budynku, jak również boczne schody, wykonano z kutego żelaza, ze stopniami obłożonymi drewnem dębowym. Oszklenie wewnętrznego światła sufitowego w salach malarstwa i w hallu wykonano ze szkła matowego, szkła reńskiego pomiędzy żelaznymi szczeblinkami. Zewnętrzne świetliki dachowe pokryto siemeńskim szkłem zbrojonym. Oba fronty główne wykonano z piaskowca Wuenschelburgskiego; otrzymały one skromny wystrój plastyczny wg modeli rzeźbiarza Stefana Waltera z Berlina. Nad oknami, na pierwszym piętrze głównego frontu i pomiędzy bocznymi frontami na s. 19, są wypełnienia z mozaiki szklanej, według kartonażu malarza Hansa Kobersteina z Berlina, która przedstawia częściowo obrazy słynnych mistrzów niemieckich, a częściowo wyobrażenia alegoryczne, ukazujące budynek jako muzeum. Front wschodni otynkowano, gzymsy, rozczłonkowania (Gliederungen) i narożniki wykonano z piaskowca nadwarciańskiego.
Wnętrze hallu otrzymało pełne ozdoby plastyczne, złożone z fryzów figuralnych i ornamentów płaskich, które zostały wykonane przez rzeźbiarza Eduarda Albrechta ze Steglitz w technice łączenia. Zamknięte ściany podłużne powyżej fryzu pasowego? podzielone są na trzy pola, które są gotowe na przyjęcie malowideł ściennych o treści kulturalno-historycznej.
Ogrzewanie budynku następuje przez nisko ciśnieniowe-ogrzewanie parowe, które działa poprzez 3 kotły parowe niskiego ciśnienia. Wszystkie sale wystawowe będą sztucznie wietrzone w taki sposób, że świeże powietrze, które jest brane z przedniego ogródka frontu wschodniego, jest podgrzewane i dociera do hallu poprzez dwa otwory odpływowe. Stamtąd przez kanały dochodzi do poszczególnych pomieszczeń i, jako powietrze zużyte, zostaje usunięte przez ssawkę. Dla podtrzymania wietrzenia służy duży elektrycznie uruchamiany wentylator dla hallu i pomieszczeń na zbiory i mniejszy dla sali wykładowej; wywietrzenie następuje dzięki wykorzystaniu różnicy ciepła. W pomieszczeniach administracji, jak również w sali czytelnianej, bibliotece i hallu, sali wykładowej z garderobą oraz w przedsionkach przewidziane jest oświetlenie elektryczne. Do produkcji potrzebnego prądu ustawiono dynamo gazowe o sile 16 koni i zbiorową baterię składającą się z 60 elementów.
Koszty budowy wynoszą, łącznie z kosztami kierownictwa budowy, około 929.000 M, z czego 50.000 M przypada na wyposażenie wewnętrzne. Cena jednostkowa wynosi 363,77 M na 1 m2 powierzchni i 22,89 M na 1 m kubicznego? (cbm) przebudowanego budynku. Plan zaprojektował dyrektor ministerialny Hinckeldeyn i został on opracowany przez dział budowlany ministerstwa robót publicznych. Pod głównym kierownictwem radcy rządowego i radcy budowlanego Webera oraz radcy budowlanego Hirta, wykonawstwo spoczywało w rękach rządowego mistrza budowlanego Ahrnsa.
Po wnikliwych pertraktacjach z właścicielem fideikomisu, Zygmuntem Nałęczem hr Raczyńskim, pan minister ds. wyznań, wychowania i medycyny uzgodnił umowę dotyczącą przyszłego przechowania-zabezpieczenia i zarządzania galerii obrazów hr Raczyńskiego w Muzeum Cesarza Fryderyka w Poznaniu.