Dysputy na ten temat wśród zwolenników jubileuszu musiały być gorące, kwestionowano wszystko, łącznie z historycznością samego Piasta. Jeden z inicjatorów, Stanisław Rożański, na przełomie 1859/1860 roku napisał list do sędziwego Joachima Lelewela, uznanego autorytetu w dziedzinie historii, z prośbą o naszkicowanie scenariusza obchodów i o rozstrzygnięcie podstawowej kwestii historycznej, jaką jest wybranie odpowiedniej daty na uroczystości.

            Lelewel odpowiedział 22 stycznia 1860 roku następująco:

 

Szanowny Ziomku! Przysiadam odpowiedzieć na zgłoszenie się Wasze, aby czasem opóźnieniem rok nie spełzł na niczym. Piękna i wzniosła myśl Wasza jest….

Godzi się przypomnieć sobie, przypomnieć światu, co było przed tysiącem laty. Kmieca rodzina przyszła do władzy, aby pięć wieków Polską powodować, dłużej sprawować Mazowsze, a jeszcze dłużej wiek starości swej na Śląsku przepędzać. A w czasie jej wyniesienia się Metody i uczniowie jego opowiadali i krzewili światło ewangelii. Wedle tradycji i kronikarskich powtarzań kolebką i siedliskiem zdarzenia było Gniezno i Kruszwica. Niechże obywatele Gnieźnieńskiego, Pałuk i okolic Gopła zapowiedzą w tym roku u siebie bogobojną, rolniczą, sielską uroczystość. Niech zapowiedzą zrazu, że się spodziewają, iż cała Polska zechce mieć udział i reprezentanci wszelkich prowincji, wszelkiego obrządku i wyznania, chrześcijan, mojżeszowego, mahometan, zjadą się na miejsce obchodu, a przybywający goście rodu słowiańskiego po bratersku, mile widziani będą. A potem w czasie, gdy czas i sposób obchodu urządzony zostanie, wezwą do udziału ogólnym i szczegółowym wezwaniem okolice z obu stron Warty i Pilicy, nadodrzańskich Ślązaków z Cieszyna, Raciborza, Opola, ze Świdnicy, Legnicy, Wrocławia, i krew swoją miłujących Luzaków i Kaszubów z Gdańszczany, w polskiej mowie lubujących z okolic Ełku i Olecka (Mazurów), Mazowszan, Kraków i Ruś Halicką, a razem z szerokiej giedyminowskiej Litwy ściśle s Piastami skojarzonej, Żmudź, Inflanty, Polesie, Wołyń, Podole i naddnieprskich okolic Ruś Białą i Ukrainę. Aby z obywatelstwa każda okolica miała reprezentantów osobiście udział w uroczystości biorących, a nie dość obywateli, reprezentantów też z ludu wieśniaczego, którym z każdej okolicy obywatele podróż przybycie i powrót ułatwić mogą i powinni.

Wedle tradycji, podań i kronikarskich zapewnień działo się to w porze podbioru miodu. W porze tej łacniej się podróżuje, dogodna dla zgromadzenia się narodowej rzeszy. Zgromadzona rzesza na dzień naznaczony zalegnie pod Kruszwicą, nad Gopłem, pod gołym niebem lub pod namiotami. Po prześpiewaniu hymnów na chwałę Piastów (choćby ze Śpiewów Niemcewicza, jeżeli nie znajdzie się lepszych), na ich cześć wychyli czarkę miodu, którego spodziewać się dla zebranej rzeszy naraz nie zabraknie, tak z miejscowego trunku, jak z różnych okolic Polski po trochu bądź przywiezionej, bądź nadesłanej (jeśliby miodu brakło, zastąpi piwko narodowe, cerrevisia). Po wzajemnym uściśnięciu się i podaniu wzajem bratniej ręki wytoczony zostanie, czyli ogłoszony zamiar wzniesienia pomnika na pamiątkę dnia tego sielskiego i narodowego, pomnika skromnego, przez miejscowe obywatelstwo obmyślonego, zamierzonego, czyli własnym swym wydatkiem, czyli z dołożeniem się różnych okolic. Otwarta też będzie księga, w której obecni bez różnicy zapiszą obecność swoją.

Znad Gopła wraz po tym dniu cała narodu rzesza ruszy bądź jazdą, bądź pieszo do Gniezna [1], gdzie w katedrze prymas sam bądź w obecności jego odprawi się solenne nabożeństwo. Ile wiem, rytuał diecezji wielkopolskiej ma coś szczególnego o Metodym, niechże duchowieństwo wyosobni i podniesie to w dniu tym. Może zechce nie pominąć i wspomnieć Wojciecha, niech tak będzie, ale razem osobno Metodego też.

A będzie księga, w której pod Kruszwicą znajdujący się szlachta i kmiecie zapiszą swe imiona, nazwiska i skąd przybyli; a ta księga poniesiona do Gniezna, w archiwum katedralnym złożoną zostanie. Po nabożeństwie zjazd rozjeżdżać się pocznie, a nie wątpię, że mnogo będzie odwiedzać łomy Lednicy czy Ostrowa.

Pomnik jak najskromniejszy, jak najprostszy, na przykład: ul na postumencie z myślą: „W głębi swego narodowego ula, dziatwę stara mać do serca przytula”. Na froncie postumentu między wyrzeźbionymi rolnictwa narzędziami, starego, przestarzałego obyczaju: cepów, sierpu, brony, kosy, grabi, pługa etc., kołodziejskiego koła napis:

Roku 860 Piastów rodzina władać poczyna

Roku 1860 bratnie Polski ludy zjeżdżają

Na jej cześć powszechny ul stawiają,

lub coś lepszego. Wszystko to powinno wyjść z rąk narodowych. Na rzeźbiarza skulptora proponuję Henryka Dmochowskiego, który obecnie jest w Ameryce, łatwo doń trafić. Skulptorem został w więzieniu Kufstejn, na gniecionym chlebie lub cieście; wyszedłszy na wolność wstawiał już pomniki z głazu lub brązu (….)Przepraszam za moją gawędę (…). Ależ, Szanowny Ziomku, sameś żądał, abym podał plan. (…) Życzę, aby wedle możebności w dolegliwym położeniu naszym, rzecz skromnie zapowiedziana i zaczęta ogromniała i zogromniała w dobie wykonania. Przewiduję, że alarmiści, ludzie małego serca przerażeni zostaną i krzyk podniosą przeciw powoływaniu do wspólnego w uroczystości udziału ludu wiejskiego, kmieci, chłopów. Powiedzą w chwili uwłaszczenia, wyswobadzania uświadomić lud, że Piastów rod kmiecy, jest to niecić w ludzie pretensje do panowania, do przewodzenia. Liche to strachy na trwożne Lachy. A choćby spod łomów Kruszwicy jakiegoś wywołać Ziemowita albo z głębin i kału Gopła wydobyć, wyłowić: co by złego było? Życzę obywatelstwu w tego rodzaju uroczystości szczerego zbratania się z ludem.

Najdzie też obiekcje wspomnienie Metodego, a przecie wedle mego widzenia wspomnienie to zjednać może życzliwość i rozgrzać może dla sprawy powszechnej wielką część narodu polskiego. Przebóg żywy! nie szarpmy wnętrza ojczyzny naszej rozróżnianiem czci. Równie Polakiem jest schizmatyk, heretyk, katolik, mahometanin czy mozaista. Nie bądźmy bezbożni uwłaczaniem jakiejkolwiek czci jedynego Boga, a do tego mianem wspólnego: bo bóg, deus etc. są pogańskie nazwy, a jedynym Wszechmocnego mianem jest ineffabile nomen. Nie tolerancji, czyli łaskawego pobłażania, ale potrzeba obywatelskiego braterstwa wyznań, jakie usiłowano podnieść za czasów Zygmunta Augusta. (…)

Z tymi argumentacjami występować przed Wami wahałem się kilka czasów. Wytaczam je z powodu Metodego: nie jest on cerkiewski ni ruski, jest nasz, mowa cerkiewna, źle przez Ruś wymawiana, jest nasza morawsko-polska. (…) Metody jest nasz.

A powiecie: Metody nie przypada na rok 860. Na to odpowiedź jest: przypada, bo już apostołuje niewątpliwie w r. 855, a czy rokiem jakim wprzód lub potem słańce jego nad Gopło podążyli, to w latach tysiącu jest znikomym ścisłości uchybieniem. Bez końca więcej jest niepewności dla Piasta. Rozpierały się o to i długo jeszcze rozpierać będą pióra badawcze. Skoro Wy, Obywatele, zadekretujecie obchód lat 1000 na 1860, umilknąć powinny, bo w tysiącu o lat kilka, kilkanaście – marna kwestia, umilkną, a rodacy na wezwanie Wasze pojawią się.

Niech Was Wszechmocny dobrą myślą natchnie. Radźcie, decydujcie, możebne środki wykonania obmyślcie, urządźcie, choćby to miało w Popielowe popioły sięgnąć, nic to nie wadzi; tysiąc zostanie tysiącem, a z popiołów, mówi kronikarz, roztlała się iskra. Głos Wasz przemówi do serc czuwających.



[1] Gniezno od Kruszwicy jest oddalone o60 km,  musiałaby to być więc przynajmniej dwudniowy marsz.

 

^