Wymienione w liście dary zostały złożone w Muzeum Starożytności Polskich i Słowiańskich Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego i wpisane do inwentarza, ale do dziś przetrwały jedynie owe kółka spiżowe.
Jak można wnioskować z kontekstu listu, ofiarodawcami byli mieszkający nad Gopłem polscy ziemianie, bardzo przywiązani do swych odkryć i obeznani z miejscowymi legendami, zaś pośrednik przekazujący dary to członek zarządu Towarzystwa, człowiek wykształcony, nie bardzo wierzący w „opowiastki” załączone do przekazanych zabytków, a mimo wszystko lojalnie przytaczający je Towarzystwu. Sądząc po dacie przekazania darowizn, list jest jednym z nielicznych materialnych śladów przygotowań do pierwszego millenium Polski.
Pierwsza próba
Sprawa zaczęła się pod koniec lat pięćdziesiątych XIX wieku, kiedy to grupa patriotycznych ziemian wielkopolskich postanowiła uczcić tysiąclecie panowania dynastii Piastów w Polsce. Znamy dwa nazwiska organizatorów Jubileuszu: Stanisław Rożański, dziedzic Padniewa na Kujawach i Jan Bernard Lange, znany księgarz z Gniezna.
Stan wiedzy o Piastach, Słowianach, początkach Polski i przyjęciu chrztu był wówczas znacznie skromniejszy, niż dziś. Archeologia pradziejowa była w powijakach i rzadko kiedy usiłowano ją wykorzystywać do poważnych badań historycznych. Najczęściej „wykopaliskami” ilustrowano własne tezy, co było tym łatwiejsze, im niższy stan wiedzy o chronologii ilustrowanych zabytków. Dość dobrze znano natomiast starożytne i średniowieczne źródła pisane, a także legendy dynastyczne o Piastach.
W europejskim kręgu kulturowym w czasach przed upowszechnieniem się teorii ewolucji wierzono, że wszyscy ludzie pochodzą od Adama i Ewy, a po potopie odrodzili się z potomków Noego. Skoro – według interpretacji Biblii – zarówno raj, jak i „potopowa” góra Ararat oraz wieża Babel, skąd ludzie się mieli rozejść po pomieszaniu języków znajdowały się w Azji, zatem kolebki ludzkości upatrywano w tej części świata. To stamtąd falami kolejne grupy wychodźców, którym było już zbyt ciasno w swojej starej ojczyźnie, rozlewać się miały po świecie i zasiedlać tereny, które od czasu potopu nie były tknięte stopą człowieka, stając się w ten sposób ich pierwotną ludnością. Wśród tych emigrantów byli rzecz jasna i Słowianie.
Zwolenników tak pojętego autochtonizmu Słowian było wówczas sporo, należał do nich m. in. Joachim Lelewel, który w 1859 roku w swych „Dziejach Polski” tak pisał: „Powiadają, (…) że naród Sarmatów z Azji do Europy przyszedłszy, wziął później imię Sławian od sławy, którą chciał sobie zjednać. Ale to jest źle utworzony domysł. Tak wielki i liczny naród jak sławiański nie przychodzi, tylko na miejscu wzrasta. Jego tedy przyjście słusznie do czasów bliskich arki Noego odnieść można.”
Pochodzenie Słowian już wówczas wywoływało wiele sporów. Wysuwano wiele różnych koncepcji, wzajemnie sprzecznych, mieszając fakty z legendami, domysłami i wymysłami [1]. Według Adama Mickiewicza, który w Wykładach lozańskich [2] zreferował ówczesny stan polskich poglądów na przeszłość, Słowianie mieli należeć do pierwszej fali emigrantów [3], do drugiej – „Trakowie, Keltowie, Kimry” i plemiona tak zwane indogermańskie – przodkowie Germanów. Na trzecią falę mieli się składać „Skiry, Tatary i Araby” oraz Hunowie. Logiczną konsekwencją przekonania o azjatyckim pochodzeniu Słowian była teza, że po przejściu Karpat Słowianie najpierw zasiedlili Małopolskę, a dopiero potem Wielkopolskę.
—
[1] Nie ma się co temu dziwić; trudność tematu sprawia, że taka postawa i dziś ma wielu wiernych naśladowców.
[2] Wykłady miały miejsce w latach 1839-1840, opublikowano je już po śmierci poety, a więc Wielkopolanie około 1860 r. w większości ich nie znali. Mickiewicz prezentował w nich ówczesne poglądy na historię Słowian.
[3] „Z głębi Azji przed czasami Abrahama wyszło z pokolenia Jafeta plemię, które później nazwało się Sławianami. Był to lud biały, czoła wysokiego, czaszki zaokrąglonej, nosa prostego miernej długości, oczu błękitnych, włosa płowego. Na długich nogach osadzony i barczysty, do rolnictwa i łowiectwa powołany. Jak w innych głównych plemionach, tak i w sławiańskim było obok białego drugie pokolenie, ciemnych oczu i włosów, mniej liczne, mniej rosłe, od reszty pobratymców rolniczych dziksze i bardziej łowieckie (…) „Sławianie (…) nie nosili wspólnego narodowego nazwiska. Zdaje się, że najdawniej i najogólniej zwali siebie Serami, Syrami lub Serbami, przybierając przy tym różne miana w pojedynczych pokoleniach. W Azji mniejszej, (…), zwani byli od Greków Henetami, Karami, Paflagonami, nad Dnieprem i Dniestrem Getami, a później zjawia się i nad północnym Bałtykiem, i nad odnogą Adriatycką imię Wenetów lub Winidów. Plemię bierne i nieszczęśliwe, przytłoczone od ludów moralnie wyższych, z zatem lepiej towarzysko uorganizowanych, zaczyna ulegać niewoli, która na długie wieki jest jego przeznaczeniem” (Mickiewicz 1950, I, 9-10; 170, 190, 200-220, 280).
^