II.
Dawno w popiołach Bolesławy nasze,
Co to na wrogach szczerbili pałasze,
Lecz żyją w naszych sercach pamiątkach:
A tego dowód, tu w odkrytych szczątkach
Dzięki tej ręce co ich chronić chciała
Od znioty [?] czasu, i nam przechowała |
28-8-59
|
Ign. Piotrowski z Kalisza
|
Kolejny utwór to poemat ks. Zdzisława Zakrzewskiego z Golejewka, który opublikował go w dodatku do Dziennika Poznańskiego „Literatura i Sztuka” w 1911 r.:
III.
Z przeszłości zakątka
Na krańcu naszej wielkopolskiej ziemi,
Gdzie Orli wody nas od Śląska dzielą,
Gdzie lasy wabią urokami swymi,
I łąk przestrzenie na okół się ścielą,
Wioskę tam znajdziesz śród innych ozdobną:
To Golejewko dawniej Czestram zwane,
Z dala cię wita wieżycą nadobną
A pragnie pono być bliżej poznane!
Wiec ci przypomnę, jeśli słuchać wola,
Zamierzchłe dawne tego sioła dzieje,
Jak tu igrały dola i niedola,
Jakie niem ongi władnęły koleje!
„KOŚCIEGARKI”. „UROCZYSKO”.
Gdy świat północy we mgle żył dziejowej
I jeszcze nigdzie Chrystusa nie znano,
Dzielne tu ludy w tej ćmie przedwiekowej
Mieszkać musiały: dotąd nie zbadano,
Czy oni nam już praojcami byli,
Czy też gdzieś potem w wędrówce narodów
Między innymi zupełnie zginęli –
Któż na to dzisiaj dostarczy dowodów!?
<Karpo-Dakami> chcą ich zwać uczeni,
Tutaj po sobie zostawili wiele,
Znajdziesz ich ślady w piasczystej przestrzeni
Ku Podborowu: w garnkach i popiele
Cudnej, misternej, niezwykłej roboty
Szpile bronzowe, perły, zausznice,
Siekierki, strzały i inne przedmioty
A najpiękniejsze to owe „łzawnice”
Oraz garneczki zwane „przystawkami”
Kształtów przedziwnych, zdobne, malowane
Czerwem w trójkąty, a inne kółkami,
Zaś te co czarne są grafitowane!
Ot! jak artysty miał ten naród zduny!
A jakimż wzniosłym zmarłych swych obrzędem
Grzebał popioły w urny a nie w truny!
Przy nich „przystawki” ustawiono rzędem:
Ktokolwiek łzy lał na takim pogrzebie
Zmarłemu w darze tuż przy „popielnicy”
Stawiał je w grobie i coby w potrzebie
Mógł mieć niebożczyk jeszcze w tej ziemicy:
A więc te cacka, szpile, brzytwy, noże,
Gruchawki dziatkom, nieraz i owoce,
Wierząc, że duch to wszystko zużyć może
Gdy jako upiór kusi w ciemne noce!
Kamienie potem kołem ułożono
Ponad te urny i popioły świeże,
Tak cmentarzysko1 bólem uświęcono
W prostej i szczerej choć pogańskiej wierze.
Przemknęły wieki, wichry poświszczały
Ponad tych ludów smutnem grobowiskiem,
Dziś wiedzy żądze cześć mu odebrały,
Rozsiane szczątki nieznanych nazwiskiem!!
Bielą się one na grzębie piaskowej,
Zmięszane między tysiączne okruchy
Urn potrzaskanych – w dali zaświatowej
Może zawodzą skargę nad tem duchy!
Lud dziś te grzęby „Kościegarki” zowie,
Idąc po, piasek niejedna babina
Swojej kumoszce o „Urianach” powie,
Jak się grzebali z dziwem przypomina! –
Na północ odtąd poza wioską Chojnem,
Tam gdzie dziś wiatrak na wyżynie stoi,
Późniejsze szczepy się po życiu znojnem
Kładły do grobu, nieraz w całej zbroi;
Że w nich słowiańska była krew i żyła,
Świadczą to inne krążkiem wyrabiane
Urny nieliczne2, jeszcze nie dobyła
Ręka wszystkiego, co nam zachowane.
Oni to jednak, nasi praojcowie,
Tu bożkom swoim „czesny chram”stawili,-
Wielką świątynię – rzekłbyś w naszej mowie-
Czes-t-ram – zaś z tego nazwę wsi zrobili.
Wśród łąk co dawniej moczarami były
Nad rzeczki brzegiem, Szpatnicą nazwanej,
Dziś okoł stoi, nad nim się wznosiły
Stropy świątyni z drzewa wyciosanej.
Później zaś, może już za czasów Piasta,
Okop ten w twierdzę małą zamieniono,
Zgliszcza jej dzisiaj sośnina porasta,
A bitew ślady pewne tam stwierdzono!
Lecz ci nie radzę o wieczornej porze
Przejść się choć zbrojnym pod to uroczysko
Jęki ztąd słychać i strach blady może
Cię obezwładnić, gdy podejdziesz blisko!
przypis 1) cmentarzysko to leży między Golejewkiem, Podborowem a Chojnem i jest jednym z najwydatniejszych w całej Wielkopolsce, przez kilka wieków było w użyciu, począwszy od późniejszej epoki kamiennej przez cała epokę bronzu do początku epoki żelaza. Urn malowanych, zresztą w Poznańskiem i dalej na wschód i północ bardzo rzadkich, wydało kilkadziesiąt.
przypis 2) Urny z „słowiańskiej” opoki przedhistorycznej są, w przeciwieństwie do urn rychlejszych peryod robionych przez zdunów (garncarzy) z wolnej ręki, zawsze robione na krążku; ta mechaniczna robota pozbawiona była prawie zupełnie dawniejszego artyzmu. Grób z epoki słowiańskiej zawiera tylko kilka, a najczęściej jedną urnę, którą stawiano w głowach lub nogach zmarłego; w epoce tej nie palono już ciał na stosach.
(ciąg dalszy poematu już tylko na załączonych obrazkach…)